Johnny Depp i Gibby Haynes (z Butthole Surfers) wchodzą z kamerą do domu pogrążonego w heroinowym nałogu Johna Frusciante. "Stuff" to rodzaj filmowego eksperymentu, impresji, w której obrazom zdewastowanego, chylącego się ku ruinie mieszkania muzyka, towarzyszy obłąkańczo-narkotyczna ścieżka dźwiękowa autorstwa gitarzysty Red Hotów, w stylu, do jakiego tenże przyzwyczaił nas na swych albumach "Niandra Lades & Usually Just A T-Shirt" oraz "Smile From The Streets You Hold". W pewnym sensie: unikat, zważywszy, że wnętrza, które widzimy na zdjęciach, jakiś czas później przestały istnieć w wyniku pożaru. Po drodze majaczy tu ponadto sylwetka "kwasowego" guru, Timothy'ego Leary, a w podziękowaniach w trakcie napisów końcowych figuruje czołówka przedstawicieli kalifornijskiej alternatywy przełomu dekad. Psychodela, nie ulega wątpliwości, stąd też niekoniecznie dla przypadkowego widza.