metoda obserwacyjna braci maysles, ale dylan coś przyciężki, zblazowany, podstarzały, trochę furii, trochę złości, nie ma w sobie witalności, tej skłonności do wygłupu co beatlesi - chociaż poniekąd usprawiedliwiony, zmuszony tłumaczyć, wyjaśniać oczywiste oczywistości, nazbyt poprawny by zakulwić z raczka, zbyt kulturalny by poprawić z kopyta - przeto film skromniejszy, mniej entuzjastyczny, nudniejszy, o czym nawet tytuł świadczy..
bo żeby móc się za siebie nie oglądać się należy mieć jakąś przeszłość chyba, coś nażyte, popozostawiane wspomnienia, a gdzie się miały młodziutkie żuki oglądać, co wspominać, formowanie systemu aktywności bazowej podczas inauguracyjnego wyścigu plemnika?
poza tym złość akurat jest dobra. złość jest jak paliwo. napędza do działania. i o tę złość dylana braciszkom się kilkukrotnie poocierać udało jak mniemam, zwłaszcza podczas rozmów z tak zwanymi dziennikarzami.